Dawno się nie widzieliśmy Drogi Pamiętniku
Przychodzę do Ciebie z bardzo ważną wiadomością! Otóż, dzisiaj do naszej klasy dołączył nowy chłopak. Dużo się od tamtej pory zmieniło. Chcę opowiedzieć Ci wszystko!
⇓ Antek ⇓
Siedziałam na polskim i jak zawsze unikałam wywołania do odpowiedzi. Skuliłam się w kącie i nasłuchiwałam kogo pani wywołuje do siebie. Normalnie jestem przygotowana i się tak nie cykam, ale wczoraj nie miałam czasu na uczenie się...
- A więc, do odpowiedzi prosimy... Krysię.
No i po mnie... Umarłam.
Wstałam, wzięłam zeszyt do ręki i bardzo wolnym krokiem podeszłam do nauczycielki.
- Dobrze Krysiu, powiedz czego się uczyłaś?
- Em~ z ostatniej lekcji... powtarzałam to co było na ostatniej lekcji.
- Czyli wiesz jak odpowiedzieć na pytania związane z wierszem, który omawialiśmy?
- No~ chyba tak.
- W takim razie, kto jest podmiotem lirycznym i co chciał przekazać?
Stałam na środku sali i próbowałam sobie coś przypomnieć. Utrudniały mi spojrzenia kolegów z klasy, którzy wpatrywali się we mnie i próbowali podpowiadać. Nauczyciel już miał coś powiedzieć, jednak przerwały mu otwierające się drzwi. Wszyscy błyskawicznie wstali, aby przywitać dyrektorkę.
- Dzień dobry, usiądźcie - powiedziała. - Przychodzę do was z pewnym komunikatem.
- Lekcje odwołane? - usłyszałam z tyłu sali.
- Nie. Otóż nie przyszłam tu sama. Zapraszam panie Antonii.
Obok kobiety stanął wysoki chłopak. Jego czarne jak smoła włosy opadały na czoło, zasłaniając jedno z szarych oczu. Blada cera idealnie pasowała do naszych mundurków szkolnych, składających się z czarnych spodni i szarego swetra. Szyję miał owiniętą czarnych szalem. Dyrektorka tłumaczyła, że to przez problemy z gardłem. Nie zdradzała szczegółów.
- Widać wolne miejsce obok okna. Usiądź tam - powiedziała nauczycielka.
Czarnowłosy przeszedł przez całą salę i usiadł na końcu, obok okna. Z tego co udało mi się zauważyć, to nie chciał z nikim rozmawiać. Chłopacy próbowali go zagadać, ale odpowiadał szybko, jednym słowem - tak lub nie. Wywnioskowałam, że nie jest zbyt gadatliwy... albo to przez problemy z gardłem? No nic. Przynajmniej dzięki niemu udało mi się uniknąć pały z polaka! Uznałam, że wypadało by mu podziękować. Nawet jeżeli zrobił to nieumyślnie. Ostatnie minuty lekcji minęły dość szybko. Zapisaliśmy temat, pracę domową i już. Wszyscy wystartowali do drzwi i tak wyszło, że zostałam sama z nowym w sali. Podeszłam do niego z promiennym uśmiechem i przedstawiłam się.
- Cześć Antek! Nazywam się Krysia, ale mówią na mnie Kikut.
- Hej.
- I dzięki, bo uratowałeś mnie przed jedynką!
Zrobił wtedy zdziwioną minę, ale od razu odwrócił się w stronę swojego plecaka.
- No to do jutra! - powiedziałam i dołączyłam do dziewczyn, które czekały na mnie przed salą.
Razem z Ulsonem i Emilą poszłyśmy w stronę swoich szafek.
- Ej, co myślicie o nowym? - spytałam Emila.
- Dziwny jakiś - odpowiedziała Ula. - Próbowałam do niego zagadać, ale się odwrócił i zaczął gapić w okno.
- A ty Kikut?
- Słodki.
- Wiedziałam, że będziesz tego zdania co ja- Słodki!? Ale z której niby strony on jest słodki? Zawsze wiedziałam, że masz zepsuty gust...
- To było naprawdę miłe...
20.05
Tym razem uczyłam się solidnie! Dzisiaj dwudziesty, czyli mój numer z dziennika, więc jestem przygotowana na pytanie z każdego przedmiotu!
⇓Antek w następny dzień szkoły ⇓
Nawet nie zauważyłam, że Antek przyszedł dzisiaj do szkoły. Okazał się być strasznie cichy. W ogóle nie odzywa się na lekcjach, a nawet na przerwach. Przez to wszyscy przestali z nim rozmawiać... Już pierwszego dnia został odizolowany?
- Antonii, czy przeczytasz nam kolejne zadanie?
Czarnowłosy zaczął czytać, a gdy skończył szybko zakrył twarz swoim czarnym szalikiem i odwrócił głowę w stronę okna. Co było trochę dziwne. Pomyślałam, że po prostu nie lubi matmy, ale zachowywał się podobnie na każdej lekcji. Na długiej przerwie postanowiłam, że spróbuję z nim porozmawiać. Trochę mi zajęło znalezienie go, ponieważ na przerwach chowa się gdzieś po kątach.
- Cześć - uśmiechnęłam się siadając obok niego.
W odpowiedzi kiwnął mi głową i wrócił do grania na komórce.
- Ło~~ Co to za gra?
Na ekranie można było zobaczyć jakieś samochody... To chyba jakieś wyścigi.
- Mogę spróbować?
Antek podał mi komórkę do rąk i pokazał czym się steruje, po czym odsunął się ode mnie. Wciąż nie rozumiem jego zachowania... W każdym razie, bardzo miło mi się obok niego siedziało.
21.05
Usłyszałam dzisiaj bardzo niemiłe plotki na temat Antka... Nie rozumiem po co one w ogóle powstały. Żeby ludzie moli się dowartościować? No bo, jak można mówić jakieś bzdury na temat chłopaka, który jest u nas dopiero dwa dni? Smutno mi się zrobiło, więc postanowiłam zaprosić go gdzieś. Wykombinowałam plac zabaw! Czy to dziecinne?
⇓Ja i Antek na placu⇓
- Hejka! - powiedziałam siadając obok pakującego się czarnowłosego. - Czy robisz może coś po szkole?
Jak zawsze, Antek nic nie mówił tylko pokiwał głową.
- W takim razie, może gdzieś wyjdziemy?
- W-W-W-Wy-
- Czyli... nie masz ochoty? No dobra, to ja już-
Gdy już wstawałam, zostałam złapana za rękę.
- M-Możemy...
- Naprawdę? Świetnie! To poczekam na ciebie przed szkołą, dobra?
Chłopak kiwnął głową, a ja odeszłam uśmiechnięta.
Resztę lekcji byłam bardzo niecierpliwa. W końcu mogłam dowiedzieć się o nim czegoś więcej! Nie wieżę w te ich plotki. Rozmawiali z nim raz, może dwa (wiem, bo więcej razy Antek nie odpowiada...) i już rozpowiadają jakieś plotki...
Do końca historii zostało niecałe 5 minut. Wszyscy zachowywali się tak, jakby lekcja się już skończyła.
- Zapiszcie pracę domową...
- A co jeśli ktoś nie ma domu?
- Porozmawiaj o tym z rodzicami.
- Ale... Ja nie mam rodziców...
- Przekażę to im.
Klasa się zaśmiała. Zapisaliśmy zadania, które mamy zrobić w domu i wyszliśmy z sali. Szybko podeszłam do swojej szafki, ale zorientowałam się, że zapomniałam klucza z klasy, więc się wróciłam. Sala była już zamknięta, a w pobliżu nie było żadnego nauczyciela, który mógłby ją otworzyć...
- Dobra tam... Podźwigam najwyżej więcej książek... - powiedziałam, kierując się do wyjścia.
Rozejrzałam się po podwórku. Czarnowłosy stał przed wejściem. Skupiony był na komórce. Podeszłam do niego i położyłam rękę na ramieniu. Jego reakcja trochę mnie zdziwiła... Odskoczył ode mnie, a następnie zakrył się swoim szalikiem. Ciężko go zrozumieć.
- Sorki, że tak mi zeszło, ale zgubiłam klucz od szafki i chciałam go poszukać...
Chłopak zaczął grzebać w kieszeni. Wyjął z niej mały kluczyk z pomarańczową naklejką. Mój kluczyk.
- Proszę - powiedział podając mi go.
- Rany! Dziękuję, Antek! Już myślałam, że będę zmuszona iść do tego "miłego" pana od kluczy.
Jak zawsze, nie usłyszałam od niego ani słowa. Nie przeszkadzało mi to. "Taki już jest", myślałam.
- To będzie trochę dziecinne, ale może pójdziemy na plac zabaw?
Kiwnięcie głowy i już byliśmy w drodze. Między nami panowała grobowa cisza. Dziwne, bo jakoś nie miałam potrzeby, aby ją przerwać. Czułam się dobrze.
Po chwili siedzieliśmy na huśtawkach. Wiał lekki, ciepły wiatr, przez co temperatura wydawała się trochę wyższa.
- Nie przeszkadza ci to, co o tobie mówią? - zaczęłam.
Chłopak pokiwał głową.
- Nie? Wiesz, jeśli serio cię coś-
- Nie przeszkadza mi to.
Uśmiechnęłam się lekko i zaczęłam huśtać.
- Jeżeli nie chcesz, żeby krążyły o tobie plotki, może zaprzyjaźnij się z kimś? Tomek jest bardzo przyjazny, albo Marcin...
- Nie potrzebuję przyjaciół.
- Gadasz... Jesteś po prostu bardzo nieśmiały.
- Nie uważam tego za wadę.
- Czy ja coś takiego powiedziałam? To słodkie.
- S-S-S-Sło-
Na policzkach Antkach pojawiły się rumieńce. Szybko zasłonił się szalikiem.
- A więc po to ci służy.
22.05
Coś się zaczęło dziać z Antkiem...
⇓Antek⇓
Siedzieliśmy wszyscy na polskim i omawialiśmy lekturę. Pani pisała coś na tablicy, co każdy potem spisywał, nie patrząc nawet co przepisuje.
- Kto mi powie, czym kierowała się główna bohaterka?
- Coś podpowiada mi, że mózgiem, ale znając panią, to jest błędna odpowiedź.
- Czy ty coś sugerujesz, Michale?
Śmiech. W klasie słychać było śmiech. Jedyną osobą, która cicho siedziała w kącie, był czarnowłosy chłopak. Wydawało mi się, że z każdym dniem staje się on coraz bledszy i bardziej cichy.
- Antek, dobrze się czujesz? Nie wyglądasz najlepiej - powiedziałam podchodząc do jego ławki.
- Wszystko dobrze.
W tamtej chwili pomyślałam, że po prostu tak ma... że to u niego normalne...
- W takim razie, do juta - powiedziałam i oddaliłam się.
1.06
Tego dnia zaczęły się krwotoki...
Ciągle miałam wrażenie, że z czarnowłosym jest coraz gorzej... Przestał już ćwiczyć na w-fie z powodu licznych krwotoków z nosa. Nie mógł się przemęczać. Jeszcze wtedy nie zwracałam na to uwagi...
5.06
Jak zawsze w środy, siedzieliśmy na sali gimnastycznej. My graliśmy w siatkę, a Antek się przyglądał. Już po kilku dolnych uderzeniach miałam czerwone ręce... trochę szczypało.
- Antonii, mogę cię poprosić o przyniesienie piłek do kosza? Weź jeszcze ze sobą Kikuta, bo z jej zdolnościami, długo nie wytrzyma na polu.
- Wszystko słyszałam! - krzyknęłam z mojej pozycji.
- W takim razie, chodź tu!
Po chwili byłam razem z Antkiem w drodze do składziku.
- Nie uważasz, że nasz nauczyciel jest jakiś dziwny?
Odpowiedziała mi cisza.
- Hej, An-
Chłopak ledwo stał na nogach. Opierał się o ścianę, jedną ręką trzymał się za głowę i ciężko oddychał.
- A-Antek!?
Stracił przytomność. Zemdlał.
10.06
Po raz kolejny.
11.06
Znowu.
13.06
I znowu.
23.06
Nie mam chęci nic dzisiaj pisać.
24.06
Powoli tracę apetyt. Od chwili, kiedy Antek zaczął się dusić...
⇓Ja⇓
Od tamtej chwili... Smutno mi bez niego. Niby cicho siedział i nie dawał znaków życia... Jednak... bez niego siedzącego w kącie, nie jest tak samo. Jeszcze wczoraj chodziłam zalana łzami. Chyba się domyślasz, gdzie on teraz jest, prawda?
Pomyśleć, że jeszcze miesiąc temu siedziałam obok mojego ideału... Tydzień temu widziałam go po raz ostatni.
ZMARŁ
To go wykończyło. Może wiesz, czego objawy miał Antek? Nie leczył tego...
BIAŁACZKA GO WYKOŃCZYŁA
Blada cera, czarne włosy, cichy, skryty, miły i wysoki... To właśnie mój ideał - Antek.
ZMARŁ
Pamiętniku... Żegnam się z Tobą. Już nie będę tu pisała. Zamierzam o wszystkim zapomnieć, więc nie mogę na Ciebie więcej patrzeć. Na ostatniej stronie zostawiam ślad po sobie - smutek.
- Krysiu, proszę... Otwórz drzwi. Przyniosłam ci kolację.
Kobieta nie dostała odpowiedzi. Powoli nacisnęła na klamkę i otworzyła drzwi. W pokoju zobaczyła swoją córkę. Wychudzoną i bladą.
- Boże! Krysiu!
Rzuciła się na telefon. Wykręciła numer 112
"Mamo... Kochałam go..."
"Ciebie też..."
"Zobaczymy się TAM"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz