Rozdział IV
*Meer*
- Już ci lepiej?
- Nie mogę się pogodzić z myślą, że to...
- Nie twoja wina! - Daniel chyba ma dosyć tej historii, ale przecież to list mojej kochanej prababci! - Na poprawę humoru, może spotkasz się z dziewczynami? - w sumie to dawno się nie widziałyśmy. Dobry pomysł! Sięgnęłam po komórkę i wysłałam im wiadomość żebyśmy wszystkie przyszły do parku.
- Dzięki! - cmoknęłam go w policzek i pobiegłam w umówione miejsce. Za piętnaście minut powinny być wszystkie!
- Demon zostaw! - odwróciłam się w stronę głosu i ujrzałam... Właściwie to nic bo wielkie psisko na mnie skoczyło i zaczęło lizać po twarzy!
- Rozumiem twoją miłość... Ale zejdź ze mnie...
- Heh! Demon... - Kastiel podszedł do nas i uważnie się przyglądał. Śmiałam się z reakcji psa, ale jednocześnie miałam ochotę podnieść się z ziemi!
- Pomógłbyś chociaż!
- Przecież tak ładnie się bawicie... - próbowałam wstać, ale jestem za słaba... - Demon, stop. - zszedł ze mnie jak zaczarowany i usiadł obok chłopaka, który nachylał się nade mną. - Będziesz tak siedzieć czy skorzystasz z mojej pomocy? - dopiero teraz zauważyłam, że wyciąga do mnie rękę. Chwyciłam ją i już stałam na prostych nogach. Co on taki uczynny się zrobił?
- Dzięki. - uśmiechnęłam się w stronę Kastiela, a następnie pogłaskałam jego psa, który od dłuższego czasu gapił się na mnie i merdał ogonem na tyle mocno, że mógłby odlecieć!
- Na kogoś czekasz? Czy może się zgubiłaś? - pfff... Uśmiechnął się łobuzersko.
- Czekam na dziewczyny. - usłyszawszy tą informację usiadł na ławce obok nas i oparł się wygodnie. - A ty? Co robisz?
- Siedzę i się relaksuję. - ok... Nie będę mu przeszkadzała... Pójdę... hmm.. Tam! Usiądę na fontannie i zobaczę jak dziewczyny wejdą do parku! Wspięłam się na...
- Głąbie!!! - no nie wierzę!!! - Grrr...!
- No co? Wyglądałaś na znudzoną. - cała mokra, wyszłam z fontanny, ochlapując przy tym Kastiela, a potem Demon poszedł w moje ślady i tak oto czerwonowłosy również był mokry!
- Czemu nic nie mówisz? - uśmiechnęłam się chytro, a on stanął koło mnie i szturchnął ramieniem. Spędziliśmy razem całe popołudnie... Ciekawe gdzie się podziały dziewczyny?
- Czemu nic nie mówisz? - uśmiechnęłam się chytro, a on stanął koło mnie i szturchnął ramieniem. Spędziliśmy razem całe popołudnie... Ciekawe gdzie się podziały dziewczyny?
***
Następnego dnia w końcu poszłam do szkoły! Oczywiście muszę nadrobić kilka sprawdzianów... Szwendałam się po szkole i nie wiedziałam co ze sobą zrobić, dopóki nie zobaczyłam Suru i Lysandra. - Może spróbuję ich jakoś zeswatać?
- Cześć Lys!
- Witaj Meer. Długo cię nie było. Wszystko w porządku?
- Tak, tak! Masz chwilę?
- Oczywiście, ale muszę... - chwyciłam go za ramię i pociągnęłam w stronę Su
- Hej Suru! - dziewczyna odpowiedziała, ale jak tylko się odwróciła, to nie mogła wydusić ani słowa!
- T-to ja już pójdę... - Lys trochę się zmieszał i odszedł... Jak mam ich związać skoro tak od siebie uciekają?
- Co to miało być!?
- Nie co, tylko kto... Przecież Lysander. - zrobiła facepalm i jak na zawołanie pojawił się Nataniel... Jaki dziwny zbieg okoliczności!
- Hej Meer, Su. - przywitałyśmy się z blondynem - Widziałyście może Kastiela? - ...
- Dobrze się czujesz? - przyłożyłam dłoń do jego czoła.
- Tak. Muszę z nim pogadać. - ?
- Na pewno nie masz gorączki?
- Nie. Widziałyście go? - cały czas mówił z powagą... Muszę zobaczyć o co chodzi!
- Szedł w stronę klatki schodowej, jeszcze pięć minut temu.
- Dzięki Suru. - poszłam razem z białowłosą za chłopakiem i to co ujrzałam... Nie mają co robić?
- Odwal się ode mnie!
- Ja tylko mówię, że możesz wylecieć ze szkoły. - jakoś ten fakt go nie smucił...
- Ekstra! Spadaj! - Kastiel walnął go w szczękę. Szybko podbiegłam i weszłam między nich.
- Naprawdę się nudzicie!?
- Cześć Lys!
- Witaj Meer. Długo cię nie było. Wszystko w porządku?
- Tak, tak! Masz chwilę?
- Oczywiście, ale muszę... - chwyciłam go za ramię i pociągnęłam w stronę Su
- Hej Suru! - dziewczyna odpowiedziała, ale jak tylko się odwróciła, to nie mogła wydusić ani słowa!
- T-to ja już pójdę... - Lys trochę się zmieszał i odszedł... Jak mam ich związać skoro tak od siebie uciekają?
- Co to miało być!?
- Nie co, tylko kto... Przecież Lysander. - zrobiła facepalm i jak na zawołanie pojawił się Nataniel... Jaki dziwny zbieg okoliczności!
- Hej Meer, Su. - przywitałyśmy się z blondynem - Widziałyście może Kastiela? - ...
- Dobrze się czujesz? - przyłożyłam dłoń do jego czoła.
- Tak. Muszę z nim pogadać. - ?
- Na pewno nie masz gorączki?
- Nie. Widziałyście go? - cały czas mówił z powagą... Muszę zobaczyć o co chodzi!
- Szedł w stronę klatki schodowej, jeszcze pięć minut temu.
- Dzięki Suru. - poszłam razem z białowłosą za chłopakiem i to co ujrzałam... Nie mają co robić?
- Odwal się ode mnie!
- Ja tylko mówię, że możesz wylecieć ze szkoły. - jakoś ten fakt go nie smucił...
- Ekstra! Spadaj! - Kastiel walnął go w szczękę. Szybko podbiegłam i weszłam między nich.
- Naprawdę się nudzicie!?
***
Chwila... Gdzie ja jestem? Podniosłam się z niewygodnego łóżka i podeszłam do okna. Widać stąd liceum.
- Księżniczka już wstała... - wystraszona odwróciłam się.
- K-Kastiel?
- Nie, Święty Mikołaj. - przewróciłam oczami - Wiesz, całkiem nieźle ci w tej kiecce.
- Dzięki, ale przecież... - jakiej kiecce? Przecież nie ubierałam żadnej sukienki! Spojrzałam w dół - AAA! - k-ktoś mnie przebrał?
- Witaj kochaniutka! Nareszcie się obudziłaś! - Simona wbiegła do pokoju.
- Emm... - no mam nadzieję, że to ona zmieniła mi ubranie... - A co ja tu robię?
- No, pamiętasz jak razem z Su poszłyście za Natanielem? - kiwnęłam głową - No to KTOŚ - ukradkiem spojrzała na Kastiela - cię uderzył.
- Tragedia... Przecież oprócz tej śliwy to nic jej się nie stało.
- Co!? Mam limo!?
- No tak. Tu. - bez cienia delikatności, dotknął mojego oka.
- Auć? - idiota... - I jeszcze jedno pytanie. Gdzie jesteśmy?
- Księżniczka już wstała... - wystraszona odwróciłam się.
- K-Kastiel?
- Nie, Święty Mikołaj. - przewróciłam oczami - Wiesz, całkiem nieźle ci w tej kiecce.
- Dzięki, ale przecież... - jakiej kiecce? Przecież nie ubierałam żadnej sukienki! Spojrzałam w dół - AAA! - k-ktoś mnie przebrał?
- Witaj kochaniutka! Nareszcie się obudziłaś! - Simona wbiegła do pokoju.
- Emm... - no mam nadzieję, że to ona zmieniła mi ubranie... - A co ja tu robię?
- No, pamiętasz jak razem z Su poszłyście za Natanielem? - kiwnęłam głową - No to KTOŚ - ukradkiem spojrzała na Kastiela - cię uderzył.
- Tragedia... Przecież oprócz tej śliwy to nic jej się nie stało.
- Co!? Mam limo!?
- No tak. Tu. - bez cienia delikatności, dotknął mojego oka.
- Auć? - idiota... - I jeszcze jedno pytanie. Gdzie jesteśmy?
- W domu Suru. - wyszłam z pokoju w poszukiwaniu białowłosej.
- Su!? Gdzie jesteś!?
- Meer, żyjesz! - dziewczyna rzuciła mi się na szyję. - To wyglądało tak strasznie! Nataniel nie mógł się ruszyć. Jakby był sparaliżowany, a Kastiel zaczął na niego krzyczeć... Nie wiedzia...- wcięłam jej się w zdanie
- Skoro Kastiel mnie uderzył, to czemu krzyczał na Nata?
- Co? Źle zrozumiałaś! To Nataniel załatwił ci te limo. - przecież...
- Pff... Wyglądam, jak wyglądam, ale nie biję lasek...
- To czemu Simona mówiła...
- N-No bo miałaś tak myśleć.
- A mogę wiedzieć czemu?
~*~
Siemanko :D Z moimi ocenami wszystko załatwione, więc pisanie czas zacząć. Od dzisiaj, rozdziały tak jak wcześniej - w piątki o tej samej godzinie [już nie pamiętam, więc specjalnie napisałam "o tej samej godzinie" ;) ].
Weeeer :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz