Rozdział piąty
*Meer*
- Cześć Nat. - od wypadku minął tydzień, a limo prawie się zagoiło.
- Ach! C-Cześć Meer. - po jego głosie można poznać, że się stresuje...
- Co tam u ciebie? Coś nowego? Masz mi coś do powiedzenia? - chciałam usłyszeć od niego to co powiedziała mi Simona.
- Emm... Widzę, że twoje oko nie wygląda za dobrze. - jeżeli tak to będzie... Ta rozmowa nie ma sensu!
- ....
- Może zrobić ci okład? - dokończył swoje zdanie, a do pokoju wparowała Alexandra!
- Natuś! Musisz mi pomóc!
- Teraz jest zajęty. Ja z nim rozmawiam.
- Proszę!
- A więc tu jesteś! Lepszego miejsca nie znalazłaś!? - Kastiel? - Idziesz ze mną!
- Nie chcę! Natuś pomóż! - blondyn nie wiedział co robić
- Przerywacie mi rozmowę!!! - chwyciłam muchomora za rękaw i wyprowadziłam z pokoju gospodarzy. - Co ty sobie myślisz!?
- Wyluzuj. - popatrzyłam na niego wzrokiem mordu.
- Czego od niej chcesz?
- Zwinęła mi kostkę do gitary! - zrezygnowana otworzyłam drzwi, gdzie aktualnie znajduje się Olka.
- Dobra Ola. Oddaj mu tą kost... - moim oczom ukazała się całująca się para! Zszokowana zamknęłam drzwi.
- W słup cię zamienili? - uśmiechnął się łobuzersko i klepnął mnie w plecy. Popatrzyłam na niego wzrokiem mówiącym "przytul mnie", po czym rzuciłam mu się w ramiona. - C-Co robisz? - zauważyłam, że ktoś wychodzi z pokoju gospodarzy, więc bez namysłu przygwoździłam Kastiela do ściany.
- Meer, wiem co widziałaś i chciałbym ci to wytłumaczyć... - popatrzyłam czerwonowłosemu prosto w oczy i bez wahania pocałowałam go. - Meer... - i już go nie było! Buahaha!
- Tego się po tobie nie spodziewałem, różowy tyłku!
- Nie podniecaj się tak. Chciałam tylko pokazać Natanielowi co czułam, kiedy oni się całowali...
- Jasne! Uważaj bo ci uwierzę! Lecisz na mnie! Ja to wiem.
- Jakiś dowód proszę.
- Oczywiście. - Kastiel oddał pocałunek. - Widzisz? Nie opierałaś się! - nienawidzę go...
***
Na lekcjach jakoś niemogłam się skupić. Cały czas myślałam o pocałunku Kastiela. Niby nic, ale czuję się jakoś... nie zwyczajnie. Jego ciepło... zapach... Nie mogę przestać o tym myśleć...
- Panienko Meer, chciałbym zamknąć salę.
- Już wychodzę. - chyba się z nim zobaczę... Tylko gdzie on może być? - Lysander widziałeś Kastiela?
- Nie. Przykro mi.
- Spoko. To widzimy się później.
- Poczekaj! - ponownie spojrzałam na chłopaka. - Pomożesz mi z piosenką?
- Z chęcią, ale nie nadaję się...
- To dla Su... Mogłabyś powiedzieć czy jej się spodoba? Przecież dobrze się znacie... - a jednak! Tak
myślałam, że Lys coś czuje do Su!
- Jasne! - usiedliśmy razem na klatce schodowej, a białowłosy pokazał mi tekst piosenki. On jest naprawdę słodki! Najlepszy sposób wyznania miłości! - Wspaniałe! Kiedy jej to zaśpiewasz?
- Jeszcze o tym nie myślałem. Poza tym... Przy Suru... Nie jestem sobą. Zwłaszcza jak się uśmiecha! - o Matko!!! Szczęściara!
- Zobaczysz, że wszystko będzie wspaniałe! - przytuliłam chłopaka żeby dodać mu otuchy.
- Stary! Mówiłem, że laski na ciebie lecą.
- Ty się muchomorze nie wtrącaj...
- Odezwała się... Jeszcze rano mnie całowała, a teraz klei się do mojego kumpla.
- Do nikogo się nie kleję!
- A co? Czuł się samotny?
- Zaraz ty będziesz samotny jak cię zwal-
- Meer, on się z tobą droczy. - Lysander zasłonił mi usta dłonią, a z racji, że się wyrywałam, wolną ręką objął mnie w talii.
- Lys, puść ją. Chcę zobaczyć co mi zrobi.
- No nie wiem. Jest dosyć silna. - powiedziałabym coś, ale szanowny pan zasłania mi usta!
- No weź... - Kastiel pochylił się i nasze oczy znajdowały się na tej samej wysokości, wtedy złapał mnie za podbródek i uśmiechnął się łobuzersko.
- ... - Lysander nic nie mówiąc puścił mnie, a ja rzuciłam się na czerwonowłosego i z hukiem wylądowaliśmy na ziemi (oczywiście ja na nim). Kastiel błyskawicznie sprawił, że znalazłam się pod nim. Chwycił mnie za nadgarstki, tak żebym nie mogła się ruszać, po czym zbliżał się do mnie.
- Jesteś moja. - wyszeptał i nasze usta się złączyły.
- Ehem! - zupełnie zapomniałam, że Lysander tu jest! - I kto do kogo się klei...
- Nie praw mi morałów! Po prostu jesteś zazdrosny, bo nigdy się nie całowałeś! - nigdy...?
- To nie ma nic do rzeczy. Codziennie muszę znosić Rozalię i Leo... Moglibyście się zlitować. - jakimś cudem wyślizgnęłam się spod Kastiela i stanęłam obok białowłosego.
- Nie martw się! W najbliższym czasie na pewno pocału- - Lys znowu zakrył mi usta dłonią i zaproponował skończenie tematu, ale kiedy mogłam już mówić... - -jesz Su! - dokończyłam to co miałam do powiedzenia.
***
Resztę dnia w szkole spędziłam z Kastielem i Lysandrem, ale oni musieli iść na próbę, a ja byłam zmuszona pomóc... Natanielowi...
- Wejdziesz, pomożesz i wyjdziesz. Bez rozmawiania o tamtej sytuacji... - planowałam jak ma wyglądać moja pomoc.
- Jakiej sytuacji?
- Nataniel!? T-To znaczy... Miałam ci pomóc, tak? - weszłam za nim do pokoju. - To co mam zrobić?
- Posegregujmy te papiery i powiedz mi co zobaczyłaś rano, kiedy była tu Alexandra.
- Czyli to tu, a to tu... No nie siedź tak. Nie zrobię wszystkiego sama! - próbowałam się wymigać od tej rozmowy i zajęłam się segregowaniem.
Nataniel patrzył na mnie ze zrezygnowaniem, a między nami panowała zabójcza cisza.
- Całowałeś się z nią...
- Ona zaczęła.
- "Zaczęła"? Czyli ty musiałeś jej oddać!?
- To nie tak.
- Słucham. Powiedz jak było. - przerwałam segregowanie i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.
- Sam nie wiem jak do tego doszło, ale to nic nie znaczyło. Poza tym ty całowałaś się z Kastielem!
- Nie zmieniaj tematu! Widziałam jak ją obejmowałeś! To musiało być z twojej własnej woli!
- Czy ty mnie słuchasz!? Mówię, że nic nie znaczyło!?
- Nie zaprzeczasz... Więc to prawda... Chciałeś tego pocałunku! - rzuciłam papierami w Nataniela i stanęłam w drzwiach. - Jakbyś chciał wiedzieć... Ja... Ja i Kastiel jesteśmy razem! - zatrzasnęłam drzwi i wybiegłam z budynku. Usiadłam na ławce, przyciągnęłam do siebie nogi i oplotłam je rękoma. - Co ja mu powiedziałam... Kastiel mnie zabije jak się dowie...
- Czemu miałbym cię zabić? - nawet na niego nie spojrzałam. Usiadł koło mnie i objął ramieniem... Trochę się zdziwiłam...
- Pokłóciłam się z Natanielem...
- I za to miałbym cię zabić!? To powód do świętowania! - rzuciłam mu zabójcze spojrzenie. - Znaczy... Niezmiernie mi przykro! Na pewno wszystko się ułoży... - aktorskim współczuciem... To nie wychodzi mu za dobrze.
- Byłbyś złą przyjaciółką...
- Przyjaciółką!? Czy ja ci przypominam laskę!? - zaśmiałam się smutno pod nosem.
- Znasz odpowiedź.
- Teraz to mam dobry powód by cię zabić! - nie wiem jak, ale znalazłam się w pozycji leżącej... Deja vu? Znowu byłam pod Kastielem, a jego twarz przybliżała się do mnie. Już miał mnie całować, ale zasłoniłam mu usta palcem.
- Powiedziałam mu, że jesteśmy razem. - uśmiechnął się. Chwycił moją dłoń, po czym nasze usta złączyły się.
- A więc... Postanowione.
~*~
WAKACJE!!! U mnie przez cały lipiec ma padać, więc będę miała trochę czasu na pisanie rozdziałów :) Jakieś dwa rozdziały na tydzień chyba starczą, nie?
Wer <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz