Rozdział czternasty
Dzisiaj w końcu zawitałam w szkole. Mogłam spotkać dawno nie widzianych kolegów z klasy i kochanych nauczycieli, od których na przywitanie dostałam ochrzan za słabe oceny w tym semestrze... ale to bardzo słabe. Miałam co najmniej sześć zagrożeń! Nie mam pojęcia dlaczego aż tyle, bo przecież się uczyłam i w ogóle... No, ale chcąc wszystko naprawić (i zdać) musiałam zostawać na dodatkowych zajęciach z matmy, fizyki, chemii, geografii, angielskiego i historii... z reszty przedmiotów udało mi się zdobyć czwórki, a nawet piątki, co w takim przypadku jest cudem.Przechodziłam akurat obok pokoju gospodarzy, z którego wychodził Nataniel. Odruchowo chciałam się przywitać, ale zauważyłam, że nie jest sam. Obok chłopaka stała szczupła brunetka o dość wyzywających ciuchach. Jej długie włosy sięgające aż do pasa, spięte były w wysoki kucyk, a niektóre kosmyki zaplecione były w małe warkoczyki. Wiem, że podsłuchiwać nie wypada, ale strasznie mnie korciło, żeby podejść bliżej.
- Przepraszam, ale tylko uczniowie mogą przebywać w szkole podczas lekcji.
- Nat, nie bądź taki... Powiedz mi gdzie jest Kastiel i sobie pójdę, dobrze? - mówiła to tak mocno przesłodzonym głosem i z oczami jak te wszystkie słodkie koty, kiedy czegoś chcą. Słuchać i patrzeć na nią dłużej... wymiotować by się chciało.
- Debro, czy mogłabyś opuścić teren szkoły? Będę musiał zawiadomić dyrektorkę.
- Jak zawsze jesteś sztywny... Dzięki za pomoc... - powiedziała już normalnym, ale lekko poirytowanym głosem i zniknęła w tłumie uczniów. Skorzystałam z okazji i podeszłam do Nataniela, który zamykał drzwi pokoju gospodarzy.
- Cześć Nataniel, - chciałam zacząć rozmowę normalnie, a potem dopiero spytać się o tą brunetkę - co słychać? - chłopak się wzdrygnął. Tak jakbym go wystraszyła.
- A... Cześć Meer. Mam trochę pracy, mogłabyś przyjść potem?
Nerwowo próbował włożyć klucz do drzwi i je najprawdopodobniej zamknąć, ale... coś mu nie wychodziło.
Nerwowo próbował włożyć klucz do drzwi i je najprawdopodobniej zamknąć, ale... coś mu nie wychodziło.
- Coś się stało?
- Skąd te podejrzenia?
- Wiesz, jakoś ręka ci się trzęsie - powiedziałam, wskazując na nią.
- To... Po prostu się trochę zdenerwowałem. Nie przejmuj się i wróć do zajęć. Z tego co mi wiadomo, twoje oceny nie są zbyt dobre - kurcze...
- No tak, ale chodzę na zaję-
- Meer, naprawdę jestem zajęty - powiedział, w końcu trafiając w otwór kluczem i przekręcając go.
- No... dobrze... - wyszeptałam, patrząc jak odchodzi. Muszę wymyślić jakiś inny sposób, żeby dowiedzieć się czegoś o tej dziewczynie. - Może chce się tu zapisać?
- Kto chce się zapisać? - usłyszałam za sobą głos Kastiela. Podszedł bliżej i pomacał mnie po głowie.
- Co robisz?
- Sprawdzam czy urosłaś. Wynik negatywny-niska jak zawsze
Zdjęłam jego rękę z moich włosów z obrażoną miną.
Zdjęłam jego rękę z moich włosów z obrażoną miną.
- Przecież nie jestem niska!
- A co? Wysoka? Czy metr pięćdziesiąt osiem to- - zasłoniłam mu usta dłonią.
- Nie spytasz się czy już mi lepiej, czy gorączka spadła... tylko będziesz mówił ile mam centymetrów? Pfff...
Kastiel miał dodać coś od siebie, ale na szczęście przeszkodziła mu Suru.
Kastiel miał dodać coś od siebie, ale na szczęście przeszkodziła mu Suru.
- Słuchaj Meeruś! Nie uwierzysz z kim się... - spojrzała na czerwonowłosego przymrużonymi oczami. - Czy mógłbyś nas zostawić same? Babska rozmowa.
- No tak.. rozumiem... Takie typu "patrz jakie majtki kupiłam"? Skoro tak, to ja się żegnam - chyba właśnie się zarumieniłam...
- Jak zawsze musi mnie wkurzyć... Dobra! Nie uwierzysz z kim się wczoraj spotkałam!
- No z kim?
- Z Lysiem oczywiście!
Zaczęła skakać ze szczęścia.
Zaczęła skakać ze szczęścia.
- Naprawdę!? - uśmiechnęłam się szeroko.
- I zgadnij na co poszliśmy!
- No na co?
- Na randkę oczywiście! - dziewczyna złapała mnie za ręce i tak oto zaczęłyśmy skakać obie. - I jeszcze ta nowa dziewczyna! Jak jej... Debra! Tak mi zaczęła-
- Czekaj, czekaj! Brunetka, długie włosy, metr siedemdziesiąt, wyzywające ubrania?
- Spotkałyście się już? Wiesz jaka ona jest miła? Zaczęła mi gratulować i-
- Czemu ci gratulowała? Przecież spotkałyście się pierwszy raz.
- No tak, ale to dobra znajoma Lysia, więc-
- Lysandra!? Przepraszam Su, ale muszę gdzieś szybko skoczyć!
Przerywając jej kolejny raz, zaczęłam biec w stronę klatki schodowej, gdzie ostatnio ciągle siedzi białowłosy. Nie myliłam się. Pisał coś w swoim notatniku. Pewnie znowu jakąś piosenkę. Tyle ich pisze... Chciałabym usłyszeć choć jedną...
- Lysander?
Chłopak szybko zamknął swój zeszyt i wstał ze schodów.
Przerywając jej kolejny raz, zaczęłam biec w stronę klatki schodowej, gdzie ostatnio ciągle siedzi białowłosy. Nie myliłam się. Pisał coś w swoim notatniku. Pewnie znowu jakąś piosenkę. Tyle ich pisze... Chciałabym usłyszeć choć jedną...
- Lysander?
Chłopak szybko zamknął swój zeszyt i wstał ze schodów.
- M-Meer? Jak się czujesz?
- Już jest dobrze, dzięki! Masz chwilę?
Białowłosy kiwną głową i z powrotem usiadł. Zrobiłam to samo.
- Znasz D...D... - próbowałam przypomnieć sobie jej imię - Debrę?
Białowłosy kiwną głową i z powrotem usiadł. Zrobiłam to samo.
- Znasz D...D... - próbowałam przypomnieć sobie jej imię - Debrę?
- Czemu pytasz?
- Widziałam ją dzisiaj jak rozmawiała z Natanielem, a on potem się dziwnie zachowywał
Lysander chwilę wpatrywał się w podłogę.
Lysander chwilę wpatrywał się w podłogę.
- A więc wróciła? - wyszeptał.
- Jak to "wróciła"? Czyli to prawda, że jesteście przyjaciółmi?
- Mówiła ci coś?
- Nie... Nie miałam okazji z nią rozmawiać.
- Unikaj jej, dobrze? Przekaż to też Suru, a ja muszę już iść.
Ponownie wstał i znikną z mojego punktu widzenia. Zastanawiało mnie tylko... Skoro są przyjaciółmi, to czemu mam jej unikać? Choć w sumie nic nie powiedział... Została mi ostatnia opcja-muszę się z nią spotkać. Wiem, że miałam tego nie robić, ale... Wstałam, otrzepałam się i ruszyłam szukać Debry. Mijając znajome twarze, wypytywałam o nią, aż w końcu znalazłam brunetkę.
Ponownie wstał i znikną z mojego punktu widzenia. Zastanawiało mnie tylko... Skoro są przyjaciółmi, to czemu mam jej unikać? Choć w sumie nic nie powiedział... Została mi ostatnia opcja-muszę się z nią spotkać. Wiem, że miałam tego nie robić, ale... Wstałam, otrzepałam się i ruszyłam szukać Debry. Mijając znajome twarze, wypytywałam o nią, aż w końcu znalazłam brunetkę.
- C-Cześć. Nazywam się Meer. Jesteś nowa?
- Ah! Meer, szukałam cię, wiesz?
- Mnie? Ale-
- Czy to prawda, że teraz ty i Kas jesteście razem?
- N-No tak.
- Rozumiem - cicho się zaśmiała. - Gdzie moje maniery! Debra jestem, miło mi.
- T-tak. Mi również...
- Niewyglądasz na przekonaną... No cóż, muszę już iść. Do później Meer!
- Ta...
To była naprawdę dziwna rozmowa. W sumie to niczego się nie dowiedziałam. Oprócz tego co już wiedziałam, czyli jej imienia. Chyba dam sobie spokój. W końcu się przecież dowiem.
To była naprawdę dziwna rozmowa. W sumie to niczego się nie dowiedziałam. Oprócz tego co już wiedziałam, czyli jej imienia. Chyba dam sobie spokój. W końcu się przecież dowiem.
Usłyszałam dzwonek, więc udałam się do klasy.
- Kastiel, pójdziemy dzisiaj do-
- Sory, nie mam czasu.
- A jutro?
- Też - zerknął na ekran komórki, po czym dodał - Cały tydzień mam zawalony.
- No dobra... A co robisz, że taki zajęty jesteś?
- Nie twoja sprawa - rzucił.
- Chyba mam prawo wiedzieć. W końcu przez to nie możemy gdzieś wyjść.
- Mam spotkanie.
W tej chwili myślałam, że się przesłyszałam. No bo... Kastiel i spotkania? Chyba, że...
- Ktoś was zauważył i teraz z Lysandrem do niego idziecie!?
Złapałam go za rękę i wyszczerzyłam się. Zaczęłam go chwalić i mówić jaka to jestem szczęśliwa. Po jego minie wnioskowałam, że to prawda, tylko jest onieśmielony... czy coś.
Po trzech... może pięciu minutach podszedł do nas drugi szczęściarz.
- Jaki jest powód waszego świętowania? - powiedział z uśmiechem Lysander.
- Idziecie na spotkanie z jakimś łowcą talentów przecież!
- Łowcą talentów?
- Oj... wiesz o kogo mi chodzi!
Białowłosy spojrzał na Kastiela ze zdziwioną miną, tak jakby domagał się wyjaśnień. Może Kas mu jeszcze nie powiedział? Nagle Lys dostał jakiegoś oświecenia.
- Przepraszam, nie zrozumiałem cię. Tak, idziemy na spotkanie - powiedział niepewnie.
- Co znowu wymyśliłeś?
- Nie mogę jej powiedzieć. Możesz też tego nie robić?
- Źle bym się czuł okłamując Meer.
- Wystarczy, że nic nie będziesz mówił.
Weszłam do klasy, w której zazwyczaj są zajęcia z historii, usiadłam w swojej ławce i czekałam aż przyjdzie więcej osób (no i nauczyciel). Z nudów zaczęłam bawić się długopisem, dopóki nie spadł pod sąsiednią ławkę.
- Przepraszam, mogłabyś mi podać długopis? Jest obok ciebie.
Zwróciłam się do dziewczyny dwie ławki przede mną. Dopiero gdy podała moją własność zauważyłam, że... to Debra... Jak ja jej nie poznałam!?
- Cześć Meer - powiedziała z uśmiechem.
- Cześć.
- Jak ci minął dzień?
- Ujdzie.
- Nie wyglądasz najlepiej. Dobrze się czujesz?
- To przez to, że muszę tu zostać.
- Rozumiem. Z chęcią bym poszła do domu, ale jestem nowa i nauczyciele chcą mi powiedzieć co przerabialiście i takie tam - powiedziała, po czym odwróciła się w stronę tablicy.
Jednak się tu przepisuje.
Dziwnie się czuję w jej towarzystwie. Nie lubię przebywać z obcymi, no ale to przecież zajęcia dodatkowe, więc to raczej jasne, że będą tu uczniowie z innych klas.
W końcu pojawił się nauczyciel. Rozdał każdemu kartki z odpowiednimi dla nich zadaniami i podszedł do brązowowłosej. Zajęłam się sobą i powoli rozwiązywałam swoje zadania. Były dosyć łatwe, ponieważ ten dział przerabialiśmy na ostatniej lekcji i coś tam zapamiętałam. Skończyłam je wcześniej niż przewidywałam i chciałam oddać swoją kartkę nauczycielowi, ale był tak zajęty Debrą, że nie chciał nawet na mnie spojrzeć. Kazał mi położyć ją do teczki, która znajdowała się w jego biurku. Otworzyłam więc szafkę i zaczęłam jej szukać. Przy okazji znalazłam taką jedną z imieniem Nowej. Nie należę do takich jak Pegi, że muszę wszystko wiedzieć, ale tak mnie korciło, że musiałam do niej zajrzeć!
"Piątkowa uczennica, zachowanie wzorowe. Zakończyła naukę w gimnazjum, ponieważ podpisała kontrakt z wytwórnią płytową."
Spodziewałam się czegoś innego... Pewnie znudził jej się ten cały kontrakt i postanowiła wrócić do nauki.
- Meer, co ty tam jeszcze robisz?
Głos nauczyciela sprawił, że podskoczyłam i od razu wstałam.
- Nic takiego!
Odłożyłam swoją pracę i szybko wyszłam z klasy. Wszystko wskazuje na to, że Debra to po prostu nowa uczennica! Tak jak ja pół roku temu!
- Hej! Różowa!
Zdziwiona (bo nikt tak nigdy na mnie nie mówił) odwróciłam się w stronę głosu.
- "Różowa"? - wymamrotałam.
- Wygląda na to, że będziemy w tej samej klasie! - powiedziała z promieniującym uśmiechem. - Może poznamy się trochę? Przejdziemy się na przykład do... kawiarenki?
Zgodziłam się. W sumie to, żeby ją poznać to był mój pierwszy cel.
Chwilę później siedziałyśmy już przy stoliku z napojami w rękach.
- To... - próbowałam zacząć - Czemu zapisałaś się do liceum w ciągu roku?
- Wiem, że wiesz! Spytaj o coś, o czym jeszcze nie przeczytałaś.
- E...E? Widziałaś? No... Sory, ale nie mogłam-
- Nie szkodzi! - powiedziała z uśmiechem. - To może ja cię o coś spytam. Od jak dawna jesteście razem?
- Ja i Kastiel? Niedługo. Więcej niż miesiąc.
- Rozumiem. Dobrze się dogadujecie?
- Chyba tak.
- Jesteś tego pewna?
- Przepraszam, ale czemu o to pytasz?
- Tak sobie.
W tym momencie wydawało mi się, że jest po prostu wścibska... I wtyka nos w nieswoje spra... Chwila... Przecież też taka dzisiaj byłam! Nie~~!
Podczas gdy rozpaczałam w myślach, podszedł do nas mały, rudo-czarny kot. Zaczął się ocierać o krzesło, na którym siedziałam. Nie mogłam się powstrzymać, aby go nie pogłaskać.
- C-Co ty robisz?
- Głaszczę kota.
Debra swoją miną wyraziła obrzydzenie, jakbym zamiast kociaka, dotykała najohydniejszej rzeczy, która istnieje na tym świecie [hyh...wyobraźcie sobie coś].
Podniosłam futrzaka i posadziłam go sobie na kolanach.
- Zabierz go!
Brązowowłosa szybko wstała z krzesła i odsunęła się kilka metrów od naszego stolika.
Chyba nie lubi kotów.
- Dobrze, spokojnie. Już! Nie ma go.
Po powrocie na ziemię, zniknął za rogiem sklepu, a Debra w końcu się uspokoiła.
Zapłaciłyśmy i rozdzieliłyśmy się. Mogłam wrócić do domu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz