Rozdział ósmy
Następnego dnia w końcu udało nam się wymyślić coś na przyjęcie urodzinowe. Ustalimy tylko małe szczegóły i możemy być spokojni. Tylko nigdzie nie mogę znaleźć Lysandra! Nataniel na dziesiątej!
- Nat! Z nieba mi spadłeś!
-O co-
- Najgorszy tekst na podryw jaki słyszałem. - Jezu co on tu robi...
- Pff... Mniejsza... Widziałeś gdzieś Lysandra?
- Wydaje mi się, że-
- Czemu pytasz go, a nie mnie? Chyba lepiej wiem.
- Ty siedź cicho i daj mu w końcu dokończyć!
- Teraz to zachowujecie się jak po rozstaniu. - ktoś położył rękę na moim ramieniu.
- Lysander! Gdzie ty się podziewałeś!? Szukałam cię po całej szko... - tym razem poczułam rękę na głowie.
- Powiesz temu grzybowi, żeby wziął te swoje brudne łapy z mojej głowy? I nie niszczył mi fryzury!
- Już, już. Spokojnie. - nic sobie nie zrobił z mojej wypowiedzi i dalej rozwalał mi włosy na wszystkie strony...
- No przestań! - próbowałam zrobić mu to samo, ale dwadzieścia centymetrów jednak robi dużą różnicę... - To nie fair play!
- To ja może już pójdę...
- Nie! Lysander nie zostawiaj mnie z nim!
- Tu jesteś! - Su pełna złości i nienawiści podeszła do naszej trójki. - Jak mogłaś mi to zrobić!?
- A-Ale o co ci chodzi? - białowłosa rzuciła we mnie gazetką szkolną.
- Nigdy więcej się do mnie nie odzywaj!
- Suru! Zaczekaj!
- Sayonara Meer! - już dawno nie powiedziała czegoś po japońsku...
- Co tu się właściwie stało? - Lysander podszedł do Kastiela.
- Tak chyba wyglądają kłótnie między dziewczynami. - ten mu odpowiedział i oboje wzięli do rąk gazetkę szkolną. - No... Też bym się wściekł na jej... Ej! Meer, co to ma być!!!? - Kastiel pokazał mi artykuł o tytule "Kto jeszcze wpadanie w sidła Meer?"... Na pierwszej stronie było zdjęcie, na którym byłam ja z Lysandrem... To zdjęcie zostało zrobione jak pomagałam mu z piosenką dla Su...
- T-To nie tak! Ja tylko pomagałam z piosenką!
- Dokładnie. Poza tym, byłeś tam. - na drugiej stronie znajdował się... nie kto inny jak ja i Lysander... w tedy kiedy chciałam zabić czerwonowłosego, a białowłosy mnie powstrzymywał!
- Tutaj wymazano Kastiela! Kto napisał ten artykuł...?
- Peggy. - jak najszybciej pobiegłam do pokoju, w którym robi się gazetki szkolne. Otworzyłam drzwi z ogromną siłą, przez co z hukiem walnęły w ścianę.
- Peggy! - walnęłam pięścią w jej biurko.
- O co chodzi? - jeszcze się pyta...
- Co to ma znaczyć!? - rzuciłam w nią gazetką i wskazałam artykuł. - Przecież na tym zdjęciu był Kastiel!
- Wymazało się to i owo.
- W ogóle jakim prawem robisz zdjęcia z ukrycia!?
- Ale to nie ja.
- Jak to?
- Zaufany człowiek podrzuca mi zdjęcia do gazetki, a ja tylko robię artykuły.
- Kto to!?
- Nie mogę ci powiedzieć.
- Masz rację... Bo zaraz nie będziesz mogła nic mówić! - już miałam się na nią rzucić, ale szanowny pan LubięZatrzymywaćLudziPodczasBójki się zjawił...
- Meer, uspokój się.
- Nie rozumiesz, że przez nią moja przyjaciółka nie chce mnie widzieć na oczy!? Ciebie też to dotyczy!
- Można załatwić to inaczej.
- Tak! Ty to tylko notatniki potrafisz gubić! - wyrwałam się Lysandrowi i pobiegłam szukać Suru. Biegałam po całej szkole, ale nigdzie jej nie było... Czyżby już wróciła do domu?
- Co ty tu jeszcze robisz?
- Su! Wiem jak to wygląda, ale to nie tak! Peggy to ustawiła!
- No to słucham. Jak wytłumaczysz pierwsze zdjęcie? - kurcze... to ma być niespodzianka...
- Tego akurat nie mogę ci powiedzieć... ale drugie zdjęcie-
- Jak możesz... Przecież wiesz co do niego czuję, a ty tak po prostu się z nim przytulasz!
- On mnie powstrzymywał, żebym nie rzuciła się na Kastiela! Naprawdę!
- Jeśli tak, to gdzie on jest? Gorszej wymówki nie słyszałam!
- Su!
- Baka! - wybiegła ze szkoły...
Stałam nieruchomo przez kilka minut. Musiałam sobie wszystko poukładać... Jak już to do mnie dotarło... Usiadłam na schodach i skuliłam się w kłębek. Siedziałam tak chwilę, do momentu pojawienia się Armina. Patrzył się w konsolę schodząc po schodach , nie zauważył mnie i nadepną mi na rękę, a taki lekki to on nie jest...
Stałam nieruchomo przez kilka minut. Musiałam sobie wszystko poukładać... Jak już to do mnie dotarło... Usiadłam na schodach i skuliłam się w kłębek. Siedziałam tak chwilę, do momentu pojawienia się Armina. Patrzył się w konsolę schodząc po schodach , nie zauważył mnie i nadepną mi na rękę, a taki lekki to on nie jest...
- Przepraszam! - czarnowłosy usiadł obok mnie. - Nic ci nie zrobiłem?
- N-Nie... O-Oprócz zmiażdżenia mi ręki... - Armin złapał mnie za dłoń i zaczął ją oglądać. Kiedy skończyłam zwijać się z bólu, uświadomiłam sobie, że ON TRZYMA MOJĄ DŁOŃ! Trochę się zarumieniłam.
- J-Jest trochę spuchnięta, ale chyba będzie dobrze.
- Tak na przyszłość, schodź normalnie, a nie w podskokach, ok? - niebieskooki uśmiechnął się.
- A co w ogóle robisz na schodach?
- Emm... Masz. - podałam mu gazetkę.
- Co to jest!?
- Nie dobijaj mnie... Su mnie nienawidzi... Powiedziała do mnie "baka"...
- Czyli?
- Głupia, idiotka i takie tam. I jeszcze nagadałam Lysandrowi... To wszystko przez tą głupią Peggy! Na tym zdjęciu pomagałam mu z piosenką, a tutaj powstrzymywał mnie od rzucenia się na Kastiela!
- Ta. - nie wierzy mi...
- To może ja już pójdę... - zaczęłam iść w stronę łazienki. - ...się wypłakać... - wyszeptałam.
- Dlaczego? - popatrzyłam na niego pytającym wzrokiem. - No... dlaczego idziesz... płakać? - jak on to kurde usłyszał!?
- Skąd ci to przyszło do głowy? - uśmiechnęłam się niezręcznie i przyśpieszyłam w kroku. - Chwila... Co to!? - na tablicy ogłoszeń wisiał kolejny artykuł... Zgadnijcie co w nim było... - "Kolejny i kolejny! Kastiel powinien być zazdrosny?" - zdjęcie przedstawiało sytuację, która wydarzyła się przed chwilą... - "Z Lysandrem przytulanki, a z Arminem trzymanie za rączki? Kto będzie następny?"!!?? Peggy! - zaczęłam biec w stronę pokoju dziennikarzy.
- Meer! Chwila! - tak jak poprzednio, drzwi otwierają się z hukiem, pięść w biurko i gazetka w twarz Peggy.
- Na mózg ci padło!? Powiedz swojemu "zaufanemu człowiekowi", żeby się ode mnie odczepił, a ty przestań robić takie artykuły!
- Sorry, ale dzięki tobie nasza gazetka zyskała popularność, a ty powinnaś się cieszyć. W końcu jesteś sławna.
- Taka sławna, że po kolei tracę przyjaciół! Ostatnia szansa, jasne!?
- Bo co mi zrobisz? Pobijesz torebką? Co taka ty może zrobić?
- Taka ja może ci rozbić ten twój gruby-
- Hehe... To my może przyjdziemy później! - Armin zakrył mi usta i wyprowadził z pokoju. - Chcesz żeby cofnęła artykuły, czy ją zabić!?
- Mogę wykorzystać wszystkie opcje?
- Czemu!?
- Temu! - wskazałam palcem na zdjęcia rozwieszone w niezliczonych ilościach. - Co to jest!!!? - kto inny się na nich znajdował? Oczywiście, że ja! S kto był tym szczęściarzem, który znalazł się obok mnie? Nataniel! Photoshop się kurde kłania! - Peeeeggy!!! - wbiegłam do jej pokoju jakby się paliło i skoczyłam na nią.
- Ogarnij się!
- To ty się ogarnij! Nie przypominam sobie, żebym wieszała się na szyi Nataniela! - zaczęłam ciągać ją za włosy. - Masz to wszystko odszczekać! Przed wszystkimi!
- Chyba śnisz!
- Co proszę!?
- Chyba- - przerwała moja pięść na jej twarzy. I tak oto rozpętała się woja! Przywaliłam jej w brzuch, ciągałam za włosy, ale ona nie pozostawała mi dłużna. Dostałam w kolana... Mój słaby punkt...
- Peggy, co mają znaczyć te artyk.... Co tu się dzieje!? - w tym momencie, w którym dziennikarka dostała ode mnie w twarz, do pokoju wszedł Nataniel... - Meer! Peggy! Przestańcie! - blondyn próbował nas rozdzielić, ale... przez przypadek dostał ode mnie z łokcia...
- No, a co ja mówiłem!? Chcesz ją zabić, czy zmusić do przeprosin!? - Armin próbował pomóc Natanielowi nas rozdzielić. Czarnowłosy chwycił mnie w talii i próbował odczepić od twarzy dziennikarki, a blondyn zrobił to samo z Peggy. W pewnym momencie chłopakom się udało. - Ogarnijcie się!
- To ona na mnie napadła!
- Zasłużyłaś!
- Dobra, spokój! - popatrzyłam na Nataniela...
- Gomen'nasai!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz