Rozdział szósty
Siedziałam na kanapie otoczona poduchami. Obok mnie siedział Lysander. Planowaliśmy przyjęcie urodzinowe dla Su!- Tooo... Masz jakiś plan?
- Coś wymyśliłem...
- Mów!
- Ale... Zapomniałem... - strzeliłam facepalm.
- Dobra... W takim razie robimy burzę mózgów! - siedzieliśmy w ciszy przez dobre dwadzieścia minut. Wiedziałam tylko tyle, że Suru nie lubi tłocznych miejsc, więc impreza musiałaby odbyć się w jakimś domu.
- Pamiętasz jak w dzieciństwie spędzałyście czas? Może coś ci wpadnie do głowy?
- C-Cześć...
- Tak długo cię nie widziałem! Gdzie się podziewałaś!?
- Rozmawiałam z lekarzem...
- I? Jaka diagnoza?
- Meer, zaśpiewaj coś dla nas! Proszę!
- Dobrze mały...
- Meer śpiewa!? Też chcę posłuchać! Chyba się nie obrazisz jak wspaniała Suru cię oceni, prawda?
Poczułam rękę na swoim ramieniu. Przy mnie siedział Lysander.
- Coś cię gnębi.
- To nic takiego! Po prostu przypomniałam sobie moje urodziny... - mocno ścisnęłam jedną z poduszek.
- Wnioskuję, że niebyły najlepsze...?
- Nie! Wręcz przeciwnie! B-Były... Przecudowne...
- Chcesz o tym porozmawiać?
- Miałam kiedyś dwóch braci... - szok ze strony Lysia.
- "Miałaś"?
- M-Mieli wypadek... W moje urodziny...
- A w-
- Mieliśmy szykować przyjęcie urodzinowe dla Su, prawda!? Mam taki pomysł, żeby ją "porwać", potem zawieźć do jakiegoś domu i tam ją... - po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
- Proszę! To pana praca! Na pewno da się coś zrobić!
- Przykro mi. To koniec i niech panienka się z tym pogodzi.
- Ale to nie może być prawda! Nie może umrzeć!
- Próbowaliśmy wszystkiego... Przykro mi.
- "Miałaś"?
- M-Mieli wypadek... W moje urodziny...
- A w-
- Mieliśmy szykować przyjęcie urodzinowe dla Su, prawda!? Mam taki pomysł, żeby ją "porwać", potem zawieźć do jakiegoś domu i tam ją... - po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
- Proszę! To pana praca! Na pewno da się coś zrobić!
- Przykro mi. To koniec i niech panienka się z tym pogodzi.
- Ale to nie może być prawda! Nie może umrzeć!
- Próbowaliśmy wszystkiego... Przykro mi.
- Nie może pan! - poszedł sobie... Co to za lekarz!?
- Umrę?
- N-Nie! Obiecuję ci!
- Jeśli mam umrzeć, to chcę żebyś była przy mnie w tym czasie.
- Nie umrzesz! To nie może być prawda!
- C-Co... on zrobił... - nagle poczułam jak Lysander mnie obejmuje. - N-N-Nie trzeba! - odsunęłam go od siebie.
- Przecież widzę, że się zamartwiasz. Nie chcesz, to nie mów, ale nie mogę patrzeć jak płaczesz.
- Przepraszam! - szybko pobiegłam do swojego pokoju, skuliłam się w kącie i zaczęłam płakać...
$$$
Jakoś nie mam chęci teraz pisać, ale rozdział VII będzie ;)
Wer <3
Fajny fajny tylko strasznie krótki:)
OdpowiedzUsuń